Zlecając tłumaczenie podczas ważnego wydarzenia liczymy, że powierzamy to zadanie profesjonaliście, który wykona je z najwyższą starannością. Jednak czy zachowywanie najwyższych standardów w swojej pracy zawodowej oznacza, że osoba taka jest nieomylna? Często niesłusznie zapominamy, że nie mamy tu do czynienia z maszyną, a błędy wynikają najczęściej nie z niewiedzy czy braku kompetencji, a czynników zewnętrznych.
O tym jak poważne mogą być skutki błędnego przekładu można było się przekonać po konferencji prasowej w sierpniu 2022r. zorganizowanej w Szczecinie w sprawie zatrucia Odry, w której wzięli udział przedstawiciele strony polskiej i niemieckiej. Skandal wywołała wypowiedź niemieckiego ministra środowiska, w której zaprzeczył temu, że w rozmowie z marszałkinią województwa lubuskiego potwierdził obecność rtęci w Odrze. Wypowiedź ta stała się podstawą do zarzucenia kłamstwa opozycji. Jak się później okazało w pytaniu skierowanym do ministra przetłumaczonym na język niemiecki nie padło słowo „rtęć”, stąd wypowiedź nie odpowiadała na pytanie polskiego dziennikarza.
W polskich mediach można było przeczytać nagłówki o tym, że tłumacz wywołał międzynarodowy skandal, gdy okazało się, że nieporozumienie wyniknęło z niedosłownego przełożenia pytania do ministra. Tłumacz wyjaśniał, że zamiast „rtęć w rzece” usłyszał „parzy ręce”, dlatego rtęć nie pojawiła się w pytaniu w języku niemieckim. Podkreślił również, że pomyłka wynikała z faktu, iż akustyka sali, w której odbywała się konferencja znacząco utrudniła jego pracę, ponieważ w miejscu gdzie stał pytania były ledwo słyszalne. Potwierdza to fakt, że dziennikarze byli wielokrotnie proszeni o powtórzenie swoich pytań. Ponadto, tego rodzaju tłumaczenie ustne konsekutywne odbywa się „na żywo”, bez przygotowania. Zwróćmy uwagę, że skandalu można byłoby uniknąć, gdyby dziennikarze udostępnili wcześniej swoje pytania.
Czy zatem winę za tę wpadkę ponosi człowiek czy może problemy „techniczne”, wynikające w tym przypadku z braku odpowiednich warunków do pracy? Nasze doświadczenie pokazuje, że nie jest to odosobniony przypadek, podobne trudności – tj. złe warunki zewnętrzne, brak materiałów do przygotowania – spotykają tłumaczy ustnych na co dzień. Wniosek z tego płynie taki, że gdyby tylko zlecający (klient) przemyślał wcześniej, czy otoczenie, akustyka, środki techniczne są odpowiednie dla dokonania przekładu i gdyby przekazał materiały pomocnicze nie dochodziło by do takich błędów.
Obraz autorstwa wirestock na Freepik